u mojej mamy leżały sobie serweteczki zrobione przez moją ciocię:
szybka reakcja i juz mam - moje tegoroczne przetwory zostały "ubrane" po części zrobiłam sama, po części wykorzystałam, to co niejako było bezuzyteczne:
...i gotowe powędrowały sobie do szafeczki, spiżareczki...
a tak w ogóle to mam ostatnio jakieś zapędy kulinarno-przetworowe, hmm nawet nalewkę truskawkową "nastawiłam" i niecierpliwie czekam co dalej....a słodkie dżemiki moja rodzinka spożywa i pyta o jeszcze, ...bo to pierwsze moje słodkości w słoikach, ...ale nie ostatnie :-), bo nie tylko truskawkami człowiek żyje :-)
i jeszcze chwalę się, bardzo spóźnione, ale sie chwalę - prezencik od Ani z dawnej i odległej wymianki wiosennej...ale się ciesze - serducha zawisły w kuchni a notesik jak zawsze wzięła pod swe skrzydła moja Pati :-)
Aniu wielkie dzięki jeszcze raz !!!!
czwartek, 8 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Beatko czasem tak bywa, ale lepiej późno niż wcale. A pomysł z serwetkami rewelacyjny. I zazdroszczę przetworów. My w tym roku niewiele będziemy mieć, ale zostało sporo z ubiegłego roku.
OdpowiedzUsuńGratuluję weny kulinarnej i to w tak gorącym okresie że od kuchenki to z daleka - pomysłowe kapturki - ślicznie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńDzieki za odwiedziny.
OdpowiedzUsuńCzytalam juz dawno Twoja prosbe.
Przy najblizszej okazji opisze wzor u mnie na blogu. nie moge powiedziec kiedy bo z internetu korzystam tak z doskoku.
Teraz juz wiem dlaczego Cie zainteresowaly.
Piekne rzeczy tworzysz.
Pozdrawiam.