W końcu namówiłam męża i...zakupiłam wymarzona maszynkę:
teraz musze dobrze ja opanować i intensywnie tworzyć, bo moje zachcianki troche kosztowały, obie nadszarpnęły domowy budzet a jeszcze urlop przed nami, ehhhh
...jednak marzenia czasami się spełniają, jupi :-)
środa, 21 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gratuluje udanego zakupu :)
OdpowiedzUsuńTylko delikatnie z sizzixem proszę się obchodzić - nic na siłę, bo potem może "zachorować" jak mój.
Ehh też mi się marzy tego typu zabawka :) Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńJa to się jeszcze na tym nie znam i nie wiem do czego ta maszynka, ale cieszę się,że tu wstąpiłam,bo podoba mi się na Twoim blogu.Okazuje się, że wielu ludzi ma podobne zainteresowania. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńJak się pracuje z taką maszynką, tzn. jej zastosowanie i sposób użytkowania znam, ale czy fajny ten wynalazek? :-) Kupuje się do niego specjalne wykrojniki, jest tyle pięknych wzorów - marzenie. Pozdrawiam i gratuluję tego cuda.
OdpowiedzUsuń